We wtorek, 6 maja doszło do nagłego, groźnego incydentu. Alek zwymiotował i zakrztusił się, co doprowadziło do poważnych problemów z oddychaniem. Dzięki szybkiej i trwającej ponad godzinę akcji resuscytacyjnej, prowadzonej przez cztery osoby, udało się przywrócić jego funkcje życiowe. Aluś jest w domu pod kroplówką. Musi przyjmować antybiotyk.
Mama Aleksego, pani Marzena, relacjonuje: „Jest o wiele lepiej, na szczęście antybiotyk pomógł. Choć Alek był przytomny, doszło do spadku saturacji do 60. Synek nie mógł złapać oddechu. Respirator nie był w stanie pomóc, więc musieliśmy wspomagać go workiem ambu podłączonym do tlenu. To, że mamy w domu sprzęt jak na małym OIOM-ie, okazało się kluczowe. Przed ponad godzinę walczyliśmy o jego życie. Największe podziękowania należą się naszej fizjoterapeutce oddechowej, która wykonała niesamowitą pracę. Ja mogłam tylko płakać i się modlić.”
Ta dramatyczna sytuacja pokazuje, jak kruche jest życie Aleksego i jak niezbędne jest ciągłe, specjalistyczne wsparcie w każdej chwili. Nie ustawajmy w pomocy dla Aleksego.